...to bardzo osobisty, intymny fragment moich myśli i mojego życia, potrzebny głównie mnie, mimo to zapraszam. Na razie spory tu chaos, trochę o wszystkim i trochę o niczym, ale pracuję nad tym.

czwartek, 2 kwietnia 2015

Marzyłam kiedyś o skarbach...

Będąc dzieckiem, uwielbiałam bawić się w piratów. Poszukiwanie zaginionych skarbów, tajemnicze mapy z zaszyfrowanymi wskazówkami i radocha, kiedy udało się odnaleźć skrzynię wypełnioną po brzegi „bogactwem”. Stara wersalka stawała się statkiem, targanym przez wzburzone fale oceanu, a moja Babcia dostawała ataku serca, gdy widziała jak wspinam się na oparcie (czyt. bocianie gniazdo). Stół i krzesła raz były wysokimi górami, innym razem ciasnymi jaskiniami. Rolę szalupy odgrywała miednica, taboret wywrócony do góry nogami, tudzież poducha. A skrzynia pełna skarbów? Pudełko po butach, zawierające kolekcję babcinych korali, puszkę wypełnioną guzikami przeróżnych kształtów i kolorów, a czasem jeszcze garść suszonych jabłek. Myślałam wtedy, że kiedy już będę taaka duża, to na pewno odnajdę jakiś wspaniały, prawdziwy, ogromny skarb.
Pirackie przygody z czasów dzieciństwa przypomniałam sobie, czytając Atopkowi bajkę na dobranoc. Akurat padło na opowiadanie o piratach. Patrzyłam, z jakim przejęciem Atopek wsłuchuje się w czytane przez mnie słowa i z jakim zaciekawieniem patrzy na kolorowe ilustracje. Pomyślałam wtedy, że mu zazdroszczę. Dziecięca wyobraźnia nie ma ograniczeń, on teraz może wszystko, a ja? Co z moim dziecięcym marzeniem o zdobyciu prawdziwego skarbu? Co z moją wyobraźnią? Popatrzyłam na śpiącego już Atopka i… odetchnęłam z ulgą. Nie jest tak źle, przecież jestem mamą! Bycie nią bardzo mnie odmieniło (wciąż odmienia) Wyobraźnia może jeszcze potrzebuje trochę czasu, aby osiągnąć poziom dorównujący tej dziecięcej, ale z każdym dniem coraz bardziej się rozkręca. Mam świadomość, że życie to „nie je bajka” (tak mawiała moja Mama), ale mimo to potrafi być ono piękne w każdej sytuacji, trzeba tylko umieć to dostrzec. Podobnie, jak w przypadku wyobraźni, tego też uczę się na nowo, krok po kroku. Długa droga przed mną, ale już dostrzegam więcej barw wśród wszechobecnych szarości. Zmiany, które już się we mnie dokonały, pociągają kolejne samoistnie, bez mojego udziału – to tak jakby świat zaczynał na mnie patrzeć przychylniej, w odpowiedzi na moją pozytywną postawę wobec niego. Kto wie, może niedługo znów odważę się marzyć?
Ale ile to wszystko ma wspólnego z piratami? Dla mnie wiele, gdyż nie pomyliłam się. Jestem „duża” i odnalazłam swój wspaniały skarb. Tym skarbem jest moje małżeństwo, moje macierzyństwo, moja rodzina, moi przyjaciele. Ktoś powie – banał, każdy tak mówi! Zgadzam się, wiele osób tak mówi, bo przecież tak wypada, ale czy naprawdę tak myślą? Czyny często świadczą przeciwnie… Zaraz, zaraz… a czy przypadkiem u mnie właśnie tak nie jest? Czy nie narzekam zbyt często na Mężula? Czy nie robię awantury z byle powodu, ba! powodziku? Czy nie pouczam go ciągle, w kwestiach związanych z opieką nad dziećmi? Czy nie obrywa mu się ode mnie za wszystko i wszystkich? Ups! A i z Młodymi jest podobnie: czy nie narzekam, że nie mam na nic czasu, bo tylko dzieci, dzieci, dzieci? ORZESZKU!!! Przecież ja nic nie robię tylko zrzędzę – jestem zrzędliwą jędzą! No dobra! Już nie jestem. No może trochę jeszcze jestem, ale pracuję nad tym zawzięcie i mam strasznie pogryziony język J. Pracuję nad sobą i relacjami z ludźmi, bo bez tych moich Najbliższych mój świat byłby bezbarwny i nijaki. Dzięki Nim, wiem, że żyję. Jestem pełna wdzięczności za Mężula, który jest dobrym, mądrym i pełnym ciepła człowiekiem oraz ojcem. Jestem wdzięczna za to, że mam dwóch wspaniałych synów, którzy swoimi uśmiechami potrafią przegonić niejedną troskę. Jestem wdzięczna za całą szeroko pojętą Rodzinę, bo wbrew pozorom dobrze mi z nimi nie tylko na zdjęciu. Jestem wreszcie wdzięczna za przyjaciół, na których mogę liczyć, pomimo tego, jaką zołzą zdarza mi się być. To mój prawdziwy skarb, odnalazłam go i teraz zrobię wszystko, by go chronić i rozwijać, oczywiście pamiętając o sobie, ale to temat na całkiem inny wpis.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz