...to bardzo osobisty, intymny fragment moich myśli i mojego życia, potrzebny głównie mnie, mimo to zapraszam. Na razie spory tu chaos, trochę o wszystkim i trochę o niczym, ale pracuję nad tym.

piątek, 20 marca 2015

Przerwa techniczna

yyy...
eee...
tego...
no...

Bardzo bym chciała napisać coś interesującego, ale chyba nie tym razem. Zastanawiam się, czy uda mi się to kiedykolwiek. Od kiedy PRÓBUJĘ prowadzić ten wpiśnik, mój umysł staje okoniem i nie chce współpracować tak, jakbym sobie tego życzyła. Dlatego, po tym zbyt szybkim starcie, musiałam trochę ochłonąć, odpocząć i posprzątać śmietnik w głowie. Z jednej strony - nigdy nie przychodziło mi do głowy tyle ciekawych pomysłów i tematów, z drugiej - nigdy nie miałam tylu trudności w skupieniu uwagi. Najbardziej jednak dokuczają kompleksy...
Chcę pisać... lubię pisać... ale czy potrafię? No i o czym mam pisać? Przecież wszystko już zostało wymyślone, napisane, powiedziane i  skomentowane. Moje słowa nie wniosą niczego nowego... i tak dalej, i tak dalej. Mogłabym tak godzinami. Na szczęście, od niedawna zauważam w sobie inną stronę. taką która mówi: chcesz to rób, umiesz czy nie umiesz, nikt ci nie zabroni. A poza tym, po prostu uparłam się, że będę pisać!

Być może będę pisać:
  • o dzieciach, 
  • o tym, jak wiję moje rodzinne gniazdko,
  • o tym jak zdarza mi się je rozwalać,
  • o tym, dlaczego nie mam zamiaru się odchudzać,
  • czy warto czytać książki,
  • cholera wie o czym jeszcze. 
Możliwe, że będę pisać:
  • tylko dla moich bliskich,
  • wtedy, kiedy czasu starczy (czyt. rzadko),  
  • nieciekawie i niefachowo,
  • o tematach przewałkowanych wiele razy.
Na pewno będę pisać:
  • szczerze...


... ale za nim to nastąpi, muszę dokończyć pewne techniczne działania. Niestety, alarm "dążyć do perfekcji" wciąż włącza się często i głośno w mojej głowie. Jeśli dodać do tego braki w posługiwaniu się różnymi programami, urządzeniami itp., a o sprzeciwiających się okolicznościach przyrody nawet nie chcę wspominać, to można wnioskować, że 'przerwa techniczna' potrwa lata. Nie zaprzeczam, to całkiem możliwe. Żywię małą nadzieję, że szybko uporam się ze złośliwościami rzeczy martwych i wreszcie będę mogła wypłynąć na szerokie wody albo chociaż potaplać się w kałuży.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz