...to bardzo osobisty, intymny fragment moich myśli i mojego życia, potrzebny głównie mnie, mimo to zapraszam. Na razie spory tu chaos, trochę o wszystkim i trochę o niczym, ale pracuję nad tym.

sobota, 24 stycznia 2015

Od czegoś trzeba zacząć

Nie wiem, co mnie zdradziło, ale jeszcze dobrze nie zaczęłam pisać, a Facebook już wie o moich zamiarach i co chwilę podtyka mi jakieś grupy blogujących, a w nich spora liczba uczestników. No tak! Przecież spodziewałam się, że nie będę jedyna! Sama zaglądam na wiele ciekawych blogów. Te nie dość, że ubrane w piękne szaty graficzne, ozdobione cudownymi zdjęciami, to jeszcze doprawione tekstami napisanymi z jajem, naładowane wiedzą i doświadczeniem, pełne zaraźliwego optymizmu, entuzjazmu i (o zgrozo!) ociekające pomysłowością, kreatywnością itp.  Jak tu nie zwątpić?
 Gdzie mnie szarej myszce do tego? Z fotografią mi raczej nie po drodze. Wiedzę i doświadczenie cały czas zdobywam, wciąż odczuwając poważne ich niedobory, więc występowanie w roli eksperta czy doradcy, zwyczajnie mi nie odpowiada. Optymizm i entuzjazm, to u mnie cechy deficytowe – wada, jak mniemam, nabyta, ale pozbyć się jej ciężko. Kreatywna to ja nawet czasem jestem, ale rzadko…

 - Nic tylko sobie strzelić w łeb! - tak zapewne skwitowałaby te wątpliwości MDDB, dobierając przy tym nieco mocniejsze słowa i jeszcze by dodała – Weź się kobieto ogarnij i do roboty! A nie! Siedzisz i marudzisz!
Jak tu jej nie kochać? Gdyby nie ona, zapewne na marudzeniu by się skończyło. To ona, całkiem przypadkiem, zasiała w mojej głowie pomysł, by poprzez pisanie, w jakiejkolwiek formie, dać coś od siebie innym, zacząć wyrażać siebie, dawać upust wszystkim natrętnym myślom. Jednak od idei do czynu daleka droga… Tenże pomysł, zahibernowany w odmętach mojej jaźni, po prostu trwał i trwał. „Życie” tchnęła weń na nowo MDDB, a dzięki niej również ogrom sygnałów, znaków, przekazów, które, z przeróżnych źródeł i w przeróżnych formach, zaczęły WRESZCIE do mnie docierać, zdając się mówić – czas coś zrobić, czas coś zmienić. A ja przecież chcę coś zrobić, chcę coś zmienić. Dlaczego nie spróbować, nic mnie to nie kosztuje, prawda… ?

Wątpliwości mam ogrom, ale postanowiłam się z tym zmierzyć. To mój pierwszy mały krok na drodze do zmian. Kiedyś wreszcie trzeba powiedzieć stop swoim kompleksom, otworzyć się na świat i dla świata, zacząć oddychać pełną piersią i przestać analizować w nieskończoność „za i przeciw”. Niech rok 2015 będzie rokiem zmian! Takich pożądanych i pozytywnych! Tego życzę sobie oraz wszystkim, którzy jeszcze się wahają.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz